Strony

środa, 30 grudnia 2015

Prolog

   Gdybyś miał szansę ocalić osobę, którą kochasz - czy choć przez chwilę byś się wahał? Zastanawiałbyś się nad konsekwencjami tego bohaterskiego czynu? A może pozwoliłbyś odejść tej najbliższej, ukochanej osobie? Jeśli kochasz naprawdę, całym sercem, duszą, całym sobą - postąpiłbyś dokładnie tak jak ja. A mianowicie... Wojna się skończyła, a wraz z wojną skończyło się moje życie. Właściwie to skończyło się ono dokładnie w momencie, gdy w pierś Freda uderzył strumień zielonego światła, a na jego twarzy zabłąkał się uśmiech - taki pusty, zagubiony, bez tych magicznie wesołych iskierek w oczach. Ten obraz zarył się głęboko w mojej pamięci. Za każdym razem, gdy próbowałam się pozbierać, gdy próbowałam ponownie odnaleźć w sobie siły do życia, wspomnienie gasnącego blasku w jego oczach spadało na mnie niczym miażdżący głaz. Czułam się jak Syzyf, tocząc swoje życie ku górze, tylko po to by po chwili wspomnienia ponownie zepchnęły mnie w dół. Wszystko legło w gruzach, a przyszłość... przyszłość bez niego nie istniała. Wiedziałam, że nie uda mi się powrócić do rzeczywistości. Nie potrafiłam pogodzić się z tym, że go już nie ma. Właściwie to nawet przestałam próbować się z tym godzić. Obrałam sobie cel, że bez walki nie oddam go śmierci. Przysięgłam sobie, że znajdę sposób by go ocalić, by mieć go znów przy sobie...i o dziwo, udało mi się to. No dobra, prawie się udało... 

  - Wiesz, że gdy to zrobisz to nie będzie już odwrotu?

 - Tak, jestem tego w pełni świadoma. Przeczytałam wszystkie możliwe księgi dotyczące zmian czasosfery. Wiem, że może się to nie udać i wtedy zagubię się między światami, wiem też że może się okazać, że zaklęcie zadziała zupełni...- kobieta, z szyderczym uśmiechem na twarzy, przerwała mi.

  - Oj! Taka mądra, a taka głupia! - popukała się w czoło, starając się podkreślić za jaką idiotkę mnie ma. - Nie zawsze wszystko da się wyjaśnić racjonalnie i nie każda księga zawiera w sobie użyteczną mądrość. 

Miałam ochotę zacząć się z nią kłócić. Książki zawsze zawierają jakąś wiedzę, a rozum jest najlepszym przyjacielem człowieka ( o ile dany człowiek jest jego posiadaczem, bo niestety ostatnimi czasy wiele osób tego ,,przyjaciela" nie posiada), więc ta kobieta nie wie zupełnie o czym mówi. Potrzebuje od niej pomocy, tylko i wyłącznie to powstrzymuję mnie od ostrzejszej wymiany zdań na ten temat. 

  - Dziesięć punktów dla Gryffindoru za pozytywne przejście lekcji pokory - Kobieta zamyśliła się, a jej zachowanie zaczynało mnie coraz bardziej irytować. W ostatniej chwili ugryzłam się w język, by nie rzucić jakąś uszczypliwą uwagą. - Dobrze, to skoro jesteś taka oczytana to zapewne wiesz, że możesz ocalić tylko jedną osobę, prawda? 

- Tak, wiem o tym doskonale - Doskonale o tym wiem, bo każdej nocy, odkąd zdecydowałam się zmienić przeznaczenie przed oczami majaczyła mi twarz Remusa, a w uszach rozbrzmiewał śmiech Tonks. Śmiech jakiego nigdy nie będzie dane słyszeć Tony'emu, bo jestem pieprzoną egoistką, ale zmęczyło mnie już ciągłe myślenie o innych. Chciałam chociaż raz pomyśleć o sobie. - I wiem jakie będą konsekwencje, gdy nagle zachcę mi się zbawiać świat i ratować kogoś innego, więc tę część możemy pominąć. 

  - Dobrze, dobrze i zapewne wiesz też, że jeśli wszystko się uda i Fred wróci do świata żywych to nikt nie będzie pamiętał o tym, że jego śmierć miała miejsce, ty również nie będziesz o tym pamiętała i o tym, że naruszyłaś czasosferę dla ratowania go też nie będziesz pamiętać. Wiesz o tym, prawda? 

  - Tak, wiem. Te pytania zaczynały mnie irytować. Stresowałam się już wystarczająco bez nich. I jeszcze ten jej uśmieszek, który sprawiał, że czułam się od niej gorsza, słabsza, a przede wszystkim czułam się winna. 

  - Świetnie, bo na tym kończą się skutki uboczne uwzględniane w książkach. Czarodziei od zawsze bardzo interesowało majstrowanie w przestrzeni czasowej, więc starali się ujawniać jak najmniej skutków ubocznych, by nie zniechęcać do eksperymentowania, ale wracając do rzeczy... - znów się zamyśliła. Nie wiem od ilu lat mieszkała samotnie na tym odludziu, ale widać, że jej kultura osobista ostro się nadszarpnęła w tej samotni. 
- Moim ulubionym działaniem niepożądanym jest wyzbycie się uczuć. Zazwyczaj zmienia się przeznaczenie z takich samych przyczyn jak twoje, czyli z miłości. Jednak po uratowaniu tej swojej wspaniałej drugiej połówki, ani ty, ani on nie pamiętacie o tym, że kiedykolwiek się kochaliście, a co jeszcze lepsze - inni ludzie również tego nie pamiętają!

Wybuchnęła śmiechem, a pode mną zgięły się nogi. Przecież to niemożliwe, żeby tak wielka miłość jak nasza mogła zostać tak po prostu zapomniana! 

  - Ale...jak to?! Przecież...ja - brakowało mi słów. - Na pewno po pewnym czasie przypomnimy sobie o tym, że nie potrafimy bez siebie żyć?! Że kochamy się bezgranicznie i... 

  - Czasami osoby, które cofnęły czas przypominają sobie o całej zaistniałej sytuacji, ale to zdarza się niespotykanie rzadko. Nadal jesteś zdecydowana na zmianę przeznaczenia, czy może w tej sytuacji chcesz zrezygnować? 

Czy warto ryzykować tyle dla miłości, której nie będzie? Właściwie to nie mam nad czym się zastanawiać. Kocham Freda i chcę, żeby żył... Nawet jeśli to życie spędzi z jakąś inną kobietą. 

  - Tak, jestem pewna i gotowa. 

  - Skoro tak, to do dzieła! - kobieta klepnęła się w czoło. - Zapomniałam jeszcze o jednym małym szczególe... 

Teraz naprawdę się przestraszyłam. Co może być gorsze od tego, że Fred nie będzie mnie pamiętał? Czy ta kobieta naprawdę chcę żebym zeszła tu na zawał? Serce tłukło mi się w piersi niczym dzikie zwierzę zamknięte w klatce zbudowanej z moich żeber. Spojrzałam na kobietę pytająco, a ta ponownie uśmiechnęła się przebiegle. Widok jej perfidnie złośliwego wyrazu twarzy przyprawiał mnie już o odruch wymiotny.

 - Właściwie to powinnam ci powiedzieć o tym na początku, bo jest to najczęstszy efekt uboczny. Docelowo wybrałaś sobie, że chcesz powrócić do swojego życia w dzień przed wojną, ale bardzo często zdarza się, że lądujesz w zupełnie innym okresie czasu, np. kilka lat wstecz przed wydarzeniem do którego dążyłaś. 

 Świetnie! Nie dość, że zapominasz o uczuciach to jeszcze lądujesz w innej strefie czasu niż chciałaś. Genialnie po prostu! Narażam życie po to, żeby z powrotem wylądować w pieluchach?! 

  - Pani robi sobie ze mnie żarty, prawda?!

  - Musisz sama się przekonać - Ropuszy uśmiech wpełznął na jej pulchną twarz. W tym momencie aż za bardzo przypominała profesor Umbridge. Wzdrygnęłam się.
    Nie wycofam się. Mimo wszystko. Dla miłości. Dla Freda. Dla egoizmu jaki mnie przepełnia w tym momencie. Dla NAS. Zamknęłam oczy, a świat zawirował, odbierając mi najlepsze wspomnienia mojej jedynej miłości... 


 ***

Hello, it's me... again!

Witajcie ponownie moi drodzy :D 
W końcu się zebrałam i udało mi się ukończyć prolog, więc startuje z blogiem w pełni, a co z tego wyjdzie to czas pokażę, bo muszę Wam się szczerze przyznać, że nie do końca jestem pewna koncepcji. No ale jak to się mówi - wyjdzie w praniu ;)
Nie przywiązujcie się na razie do szablonu i narracji, to wszystko na chwilę obecną jest przejściowe, bo nadal kombinuje jak chcę żeby to wszystko wyglądało :)
Wiem, że to dopiero prolog, więc niewiele można na jego temat powiedzieć, ale zostawcie chociaż jakiś znak po sobie, że przeczytaliście, bo miło widzieć, że ktoś nadal czyta moje wymysły :)
Pozdrawiam i ściskam-
Marta Weasley