czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział 11: Misja specjalna cz.1

Pani Weasley weszła do domu dokładnie w momencie kończenia przez wyjca monologu Angeliny. Jej źrenice momentalnie się rozszerzyły, a twarz przybrała barwę włosów. Gdy tylko jej spojrzenie napotkało przerażone twarze synów, podniosła ręce i wskazał na nich palcami.
  – Wy dwaj, – tu głośną wciągnęła powietrze – mam  nadzieję, że będziecie mieli dobre argumenty na wytłumaczenie się z tego.
   – Mia..miałaś wwwrócić dopiero ju..jutro! – wyjąkał George, z nutą wyrzutu w głosie.
Molly usiadła na fotelu, nerwowo potupując stopą. Katie niepostrzeżenie wymknęła się z salonu, starając się uciec zanim rozpęta się burza.
   – No to co macie na swoje usprawiedliwienie?
Fred stał oparty o futrynę kuchennych drzwi i starał się porozumieć z bratem samym spojrzeniem, ale pod bacznym okiem matki było to niemal niemożliwe. Westchnął, kopnął leżący przed nim plastikowy kubek i usiadł na kanapie koło brata. Czuł na sobie palące spojrzenie matki. Niechętnie zmierzył się z tym zabójczym wręcz wzrokiem.
   – Dobra mamo, zrobiliśmy małą imprezę. Kilka osób, naprawdę. Mieliśmy zamiar posprzątać, ale ty wróciłaś wcześniej, to wszystko.
  – TO. WSZYSTKO. SYNU?! – gwałtownie wstała ściskając w dłoni jeden z kubków. – Wiesz czym pachnie jego zawartość? Nie wiesz? To ja ci powiem! Niepełnoletnością, a co za tym idzie szlabanikiem!
George już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale po spojrzeniu rzuconym mu przez matkę, poddał się.
  – I jeszcze jedno! Nie liczcie nawet na to, że pozwolę wam ponownie zostać samym w domu. Skoro nie zachowujecie się jak na wasz wiek przystało, to jestem zmuszona znaleźć wam jakąś opiekunkę!
  – Mamo! Naprawdę nie ma takiej potrzeby, przecież ciotka Muriel cię potrzebuję, nie możesz zawracać głowy komuś, za każdym razem gdy będziesz musiała do niej jechać. Obiecujemy poprawę!
Molly była jednak nieugięta. Wstała, rzucając im jeszcze wredny uśmieszek i poszła do kuchni. George położył dłoń na ramieniu brata i wyszeptał.
  – Powiem ci stary, że pięknie zaczęliśmy te wakacje. Wole nie wiedzieć jaką karę nam wymyśli.
  – Ja też brachu, ja też. I wolę nie wiedzieć kogo nam ściągnie na głowę…
 Fred wstał zgarniając ze stojącej przed nimi ławy resztki przekąsek.
 – Ja zacznę sprzątać, a ty lepiej leć napisać wiadomości, że jutrzejsza powtórka melanżu jednak się nie odbędzie.



***



Jej stopy ledwo muskają ziemię. Suknia na jej ciele z każdym krokiem faluje coraz bardziej. Przyspiesza. Zapach kwiatów staję się coraz intensywniejszy, wdziera się w jej nozdrza, nie pozwalając poczuć niczego innego. A ona tak bardzo pragnie czuć ten znajomy zapach jego perfum. Drzewa stają się coraz gęściejsze. Zwalnia, gdy zapach kwiatów zastępuję charakterystyczne leśne powietrze. Coś jest nie tak. Czuję to. Wewnętrzny niepokój. Jak dotrzeć na polanę?
Niestrudzenie idzie przed siebie, rozglądając się za ich stałym miejscem spotkań. Uczucie strachu powoli zaczyna wkradać się w jej serce. A jeśli on już nie przyjdzie? Jeśli odszedł?
Nagle wśród drzew rozlega się cichy dźwięk gitary. Czuję jak jej serce, zaczyna wyrywać się do biegu, więc idąc jego śladem, również zaczyna biec. Nie zwraca uwagi na dźwięk dartego materiału, gdy jej suknia zaczepia się o kolejne gałęzie. Muzyka nabiera na wyrazie. Zaczyna być słychać czyiś głos, wtórujący w jej rytm. Zatrzymuję się na chwilę i zamyka oczy, by usłyszeć tekst piosenki. Słowa stają się coraz wyraźniejsze, jakby rozbrzmiewając w jej głowie.

Ostatnio rozmyślałem
Kto się zjawi, by zająć moje miejsce?
Gdy odejdę, będziesz potrzebowała miłości,
Która przegoni smutek z twojej twarzy.
Gdyby wielka fala miała przybyć 
I zalać nas wszystkich
To czy sama wśród piasku i skał
Sprostałabyś rzeczywistości?

Sama nie wie skąd zna tekst piosenki. Słowa same zaczynają wypływać z jej ust, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Gdybym mogła
Poszłabym za tobą wszędzie
Na sam szczyt albo na samo dno
Pójdę za tobą wszędzie…

Gitara ponownie rozbrzmiewa. Uczucie tęsknoty z każdym kolejnym uderzeniem w struny pogłębiało się, utrudniając jej oddychanie. Tak jakby każdy kolejny dźwięk wydany przez instrument dokładał na jej klatkę piersiową kamień. W jej głowie ponownie rozlegają się słowa piosenki, ale tym razem bez problemu rozpoznaje do kogo należy głos, który ją śpiewa.

Być może pewnego dnia
Znajdę sposób, by tutaj powrócić
Czuwać nad tobą, prowadzić cię
W najmroczniejsze z twych dni.
Gdyby wielka fala miała przybyć
I zalać nas wszystkich
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś
Kto zdoła sprowadzić mnie z powrotem do ciebie
.

Jej usta ponownie otwierają się bez jej wiedzy, by wyśpiewać kolejną zwrotkę.

Zostawiam ci moje serce
Zostawiam ci moją nadzieję
Zostawiam ci moją miłość

Muzyka ustaje. Gryfonka niepewnie otworzyła oczy, ale to co ujrzała to nie jest już las, a dobrze znana jej polana. Nogi same niosą ją w stronę ogromnego drzewa, znajdującego się na jej środku. Tym razem to on na nią czeka. Z daleka nie może dostrzec jego twarzy, a tak bardzo tego pragnie. Wpić się w jego miękkie, ciepłe wargi. Wpatrywać w karmelowe, wesoło oczy… Zarys jego sylwetki staję się coraz wyraźniejszy. Przyspiesza kroku, ale im bliżej się znajduję, tym bardziej biel jego ubioru oślepia ją. Zamyka na chwilę oczy, a blask ustaje. Czyjeś silne ramiona oplotły ją w talii, przyciskając do swojego torsu jej plecy. Oparł podbródek na jej ramieniu, a jej ciało automatycznie zareagowało na jego bliskość. Przyjemne mrowienie i uczucie ciepła – zawsze, gdy jej dotykał tak właśnie się czuła, jakby jej ciało dopiero przy nim budziło się do życia. Wtuliła się w jego ramiona, a on cmoknął ją lekko w czubek głowy.
  – Jak ci się podobało? – wyszeptał wprost do jej ucha.
  – Masz na myśli piosenkę?
  – Mhm – wymruczał.
  – To było…hmm…coś niezwykłego! Ale nie wiedziałam, że potrafisz grać na gitarze. Nigdy wcześniej dla mnie nie grałeś.
  – Bo wcześniej nie potrafiłem – zaśmiał się, sprawiając, że na jej twarz również mimowolnie wpłynął  uśmiech. – Nudno tutaj bez ciebie, więc przynajmniej chciałem nauczyć się czegoś pożytecznego.
Obróciła twarz na tyle ile mogła i przyciągnęła go do siebie, wpijając się w jego usta. Nie mogła znieść tego cholernego zakazu, przez który nie wolno jej było na niego patrzeć. Pragnęła go widzieć, ba, wpatrywać się w niego całymi godzinami, studiować każdą rysę jego twarzy, ponownie uczyć się go na pamięć, ale wiedziała, że nie może. Delikatnie uchyliła usta, pozwalając na pogłębienie pocałunku. Ich wargi tak idealnie do siebie pasowały…
  – Czarownico… – oderwał się od dziewczyny, łapczywie łapiąc oddech. – Nie możesz tak długo się nie widzieć z moją młodszą wersją, każdy dzień rozłąki osłabia mój wpływ na niego.
  – Wiem, wiem, – splotła swoje palce z jego – ale uwierz, że moją młodszą wersją też wcale nie jest łatwo sterować. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy dwiema zupełnie innymi osobami…
  – No właśnie, mogłabyś nad sobą panować! – klepnął ją w udo, śmiejąc się. – Zaczynam być zazdrosny!
  – Zazdrosny? – zapytała, lekko zdziwiona.
  – Chodź, pokaże ci jak grać w siatkówkę. Świetnie CZA-RO-WNI-CO! – ironizował Fred. – Jak już tak bardzo chcę podrywać moją kobietę, to mógłby przynajmniej wykazać się oryginalnością, a nie kradnie moje teksty! Dupek!
Hermiona zaśmiała się.
  – Dobrze, następnym razem powiem mu, żeby wykazał się oryginalnością jak będzie do mnie podbijał.
Poczuła jak mięśnie chłopaka gwałtownie się napinają.
  – Następnym razem?! Ma nie być żadnych następnych razów, Miona!
O matunio, na wszystkie chochliki świata! To było to czego jej brakowało. Tylko on zdrabniał jej imię w tak charakterystyczny sposób. Właściwie to tylko on zdrabniał jej imię. Na początku tak strasznie tego nie lubiła, a teraz czekała tylko na to, by znów tak ją nazwał.
  – Powtórz to Zazdrośniku, proszę –  wyszeptała.
  – To, że nie będzie następnego razu z tym dupkiem? Bardzo chętnie! Moja dziewczyna ponownie nie spotka się ze swoim wspaniałym, nowym sąsiadem.
Pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem.
  – Ty naprawdę jesteś zazdrosny! – dźgnęła go palcem w brzuch, na co rudzielec zareagował śmiechem. – I doskonale wiesz, że nie o to mi chodziło.
  – A o co, moja droga HERMIONO? – specjalnie zaintonował jej imię.
Wyplątała swoje palce z jego uścisku i skrzyżowała dłonie na piersiach.
  – Okej, skoro tak się bawimy to moja młodsza wersja już jutro wyląduję na randce z gorącym ciachem z sąsiedztwa.
  – Ałaaaaa, skarbie! To był cios poniżej pasa! Ugodziłaś centralnie w moją męską dumę. Dla ciebie tylko ja mogę być ciachem, tortem i każdym innym plackiem, ale nie on!
Ledwo mogła powstrzymać śmiech, ale starała się udawać nieugiętą.
  – Nadal czekam…
Ponownie splótł swoje palce z jej, mimo jej sprzeciwu. Nachylił się, muskając delikatniej jej kark swoimi wargami. Momentalnie na aksamitnej skórze Gryfonki pojawiła się gęsia skórka, na widok czego delikatnie się uśmiechnął. Jego usta skierowały swoje natarcie dalej – na szyję, zagłębienie obojczyka i na końcu płatek ucha.
  – Kocham – cmoknął ją w policzek – cię, – buziak wylądował na skroni – moja słodka – teraz pocałunek złożył na kąciku ust – Hermionko!
Zachichotała cicho, dając sobie zamknąć usta pocałunkiem.
  – Musze wracać, – wyszeptał smutnym głosem – ale postaram się zrobić coś, żeby nasze młodsze wersje jak najszybciej się spotkały, zanim ten dupek Matt poderwie moją kobietę! Obiecuję.
Cmoknął ją szybko w czubek głowy, po czym zniknął.

***

Hermiona niechętnie otworzyła oczy. Zegarek stojący na nocnej szafce wskazywał godzinę dziewiątą trzydzieści, czyli dla Hermiony środek nocy. O ile panna Granger wydaję się osobą nie lubiącą marnować żadnej minuty swojego cennego czasu, o tyle w czasie wakacji ma niezwykłą słabość do spania do południa. W czasie tych dwóch miesięcy łóżko nabiera jakieś dziwnej, szczególnej siły przyciągania, której nie potrafi się oprzeć. Ostatecznie tłumaczyła się tym, że po tylu miesiącach intensywnej nauki każdemu należy się wypoczynek, jednak dziś w jej wypoczynku coś uporczywie przeszkadzało. Rytmiczne stukanie dochodzące od strony okna, nie pozwoliło jej ponownie opaść w ramiona Morfeusza, więc bardzo niechętnie wygrzebała się ze swojego pościelowego kokonu i poczłapała w stronę źródła dźwięku. Na parapecie siedziała mała, beżowa sówka. Hermiona zdziwiła się trochę na jej widok. Jedyną osobą do której ostatnio pisała, był Wiktor, ale list do niego wysłała wczoraj wieczorem, więc zapewne nawet jeszcze nie doszedł. Wpuściła ptaka do pomieszczenia i pospiesznie odwiązała list od jego nóżki. Spojrzała na charakter pisma i bardzo się zdziwiła, gdyż była pewna, że należy on do pani Weasley. Szybko zapoznała się z jego treścią.

Droga Hermiono,
Wiem, że są wakacje i na pewno masz na ich spędzenie wiele planów. Wiem również, że miałaś do nas przyjechać dopiero w drugim miesiącu wakacji, ale bardzo potrzebuję twojej pomocy. Jest to kwestia dosłownie dwóch dni. Nasza ciotka ma problemy ze zdrowiem (znowu) i jestem zmuszona jechać do niej, a jak sama zapewne wiesz, zostawienie Freda i Georga bez nadzoru w domu, zawsze źle się kończy. Nikt inny nie ma czasu by mi pomóc, więc pomyślałam o tobie. Jesteś moją ostatnią deską ratunku kochanieńka. Mam nadzieję, że mogę na Ciebie liczyć. O szesnastej w Twoim ogrodzie pojawi się świstoklik (stara konewka), jeśli przystajesz na moją propozycję to możesz za jego pomocą dostać się do Nory.
Ściskam i całuję,
Molly Weasey

Hermiona musiała kilka razy przeczytać list, by upewnić się, że dobrze zrozumiała jego treść. Miała zostać opiekunką Freda i George’a? Pani Weasley miewała czasami dziwne pomysły, ale ten był już całkowicie absurdalny. Przecież nie było najmniejszych szans na to, żeby bliźniacy jej słuchali. Z drugiej strony była to dobra okazja na spędzenie czasu z Ginny i sprawdzenie co u Rona… I pozostawała oczywiście główna kwestia – Molly nigdy się nie odmawia. Westchnęła i ruszyła w stronę schodów, by poinformować rodziców o swojej zabawie w opiekunkę dla starszych kolegów. Gdyby tylko wtedy wiedziała na co się piszę…

reaction harry potter hp fred weasley george weasley
***

Tak, tak wiem. Strasznie krótki i nic nie wnoszący rozdział, ale musze Wam się przyznać, że mam jakąś blokadę, której nie mogę przełamać. Siedzę nad rozdziałem od wtorku (zeszłego tygodnia!) i udało mi się tylko tyle skleić. Strasznie Was za to przepraszam. Nie wiem co się dzieję, ale mam nadzieję, że uda mi się to pokonać i już w przyszłym tygodniu będę mogła dać Wam długi i ciekawy rozdział, bo mam fabułe w głowie, ale brakuję mi słów na przelanie jej na blogger (nie polecam, to bardzo nieprzyjemne uczucie wgapiać się w klawiaturę i nie wiedzieć od czego zacząć! ). Mam nadzieję, że mi wybaczycie i czekam oczywiście jak zwykle na Wasze komantarze, może one pomogą mi pokonać tę blokadę! Licze na Was kochani <3
PS Muszę się pochwalić - zdałam prawko! :D

Marta Weasley

9 komentarzy:

  1. Extra :D mam pytanie ile części planujesz ? Dla mnie może być nawet 100 ;) i muszę powiedzieć że całe to opowiadanie jak i zeszłe jest super ;) tylko ma się zakończyć happy end'em :) tak zeszłe ;) śmiechłam przy tym " Dla ciebie tylko ja mogę być ciachem, tortem i każdym innym plackiem, a nie on ! "" 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulację! To teraz do mnie przyjedź! :D :P
    I dobrze znam te uczucie, nienawidzę go!
    O Boziu jak ja dawno nie czytałam na kompie! Przez pierwsze 2 minuty bawiłam się kursorem nucąc sobie muzyczkę z Harry'ego Pottera XD
    i wcale ten rozdział nie jest siusiakowy! Jest genialny! I jak nic nie wnosi? Spotkają się i będziesz mogła dopierdzielić coś mega romantycznego!
    Ja tez ostatnio uczę się grać na gitarze :P (Piona Fred) i jako prawdziwa Potterhead zaczynam od muzyczki, którą przed chwilą nuciłam :P A ta piosenka mnie urzekła, tak tutaj pasuje, że ojeju :3
    Ale "spotkanie" Freda z Mioną i ich rozmowa mnie dobiła. Zazdrosny Fred jest taki uroczy! :)
    Popełniłam największy błąd mego życia - jadłam przy tej scenie śniadanie, przez co gdy przeczytałam "Dla ciebie tylko ja mogę być ciachem, tortem i każdym innym plackiem, ale nie on!" Płatki śniadaniowe z mlekiem wylądowały na klawiaturze, biurku, a nawet monitorze, przez co, gdy się już opanowałam musiałam lecieć po szmatę i to wszystko sprzątać XD
    A ten list od pani Weasley! Spędzą czas razem, Angelina się wkurzy jak się dowie, ja to wieem hahahaha.
    Dawaj mi więcej słońce, bo nie wytrzymam! Spróbuj przełamać tę barierę! Plosem! Dla mnie! <3
    Czekam na więcej!
    Czasu i weny <3
    Całusy i przytulasy!
    Jeszcze raz weny!
    ~ Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek oczywiście gratuluję zdanego prawa jazdy :)
    Blokada twórcza, najgorsze co się może przytrafić. Mam nadzieję, że nie będzie trwało u Ciebie długo, bo bardzo jestem ciekawa spotkania Freda i Hermiony!
    Uwielbiam, a wręcz kocham, gdy opisujesz ich spotkanie we śnie. Są słodkie i chyba to moja ulubiona część w tym rozdziale ;D
    Hermiona opiekunką bliźniaków? Hehe, nie zazdroszczę jej - ja bym nie zapanowała nad nimi xD chochlik x 2, brrr ;D
    Rozdział był jak zwykle wspaniały, tylko rzeczywiście krótki! Dlatego życzę Ci dużo, dużo, dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ;D

    Pozdrawiam! :)

    www.potterowskie-jednopartowki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena "spotkania" Fred i Hermiony była idealna! Miona opiekunką moich łobuziaków? Będzie ciekawie! Fred jak zwykle idealny! Kocham to opowiadanie i czekam z niecierpliwością na następny rozdział! <3
    Maddie Higgs

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dla ciebie tylko ja mogę być ciachem, tortem i każdym innym plackiem, ale nie on!" trzeba opatentować ten tekst xD
    Uroczy był strasznie ten sen :D
    Zgodzę się z tym że rozdział zbyt wiele nie wnosił, ale to jak najbardziej w czytaniu nie przeszkadza ;)
    Gratuluję zdania prawka :D
    Posłałabym ci trochę swojej weny, ale niestety sama jej nie posiadam ;-; Za to ślę dużo pozytywnej energii i pozdrawiam~~

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję zdania prawka :)
    Rozdział bardzo fajny, ten sen był przesłodki i wgl taki uroczy.
    Gdy Molly mówiła,że załatwi chłopakom opiekunkę, od razu pomyślałam o Mionie.
    Czekam na kolejny rozdział i weeny 😙
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! :)
    Rozdział jest świetny, nie mogę doczekać się następnych. Weny! Nie możemy tyle czekać! Twój blog niesamowicie wciąga. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest genialny ! <3
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)
    ~Eris

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze to gratulacje, moja droga! Wiedziałam, że zdasz;)
    Co do rozdziału to był na serio niesamowity. Taki kochany. Popisałaś się tym czym ja u Ciebie kocham najbardziej - takim opisywaniem relacji między dwoma osobami - tymi wszystkimi czarownicami itd.<3 cudnie Ci wyszedł ten cały sen i jak dodałaś tą piosenkę, to myślałam, że wybuchnę z słodkości<3 i ogólnie ich spotkanie i ta zazdrość Freda była najsłodszą rzeczą w całym rozdziale<3 no tylko siedzieć i czytać jeszcze raz!
    Pokochałam Molly w tym rozdziale, to jej reakcja i w ogóle:')))) a pomysł na opiekunkę jest niesamowity hahaha już nie mogę się doczekać następnego (który już jest! dlatego lecę i nie przedłużam:))
    ~Kate

    PS a blokada na pewno minie:)) u mnie też ciężko, alemoże dlatego, że są wakacje i trochę się rozleniwiłyśmy? tak czy siak, życzę weny na przyszłość:))

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Nimbus 2000 Broom
.
.
.
.
.
.
template by oreuis