Na jego twarzy pojawił się podejrzany uśmieszek. Wstał i
wyciągnął w jej stronę rękę.
– Chodź, pokaże ci.
Ujęła jego dłoń i zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
– Mam nadzieję, że
nie masz zamiaru się przede mną rozbierać by pokazać mi jaki to cudowny jesteś…
Fred prychnął i pociągnął ją w stronę ściany w przeciwległej
części pomieszczenia. Przyglądała mu się, zastanawiając się o czym tak naprawdę
myślał, gdy tutaj przyszła. Myślała, że spotka go tutaj, załamanego i smutnego,
a tymczasem wydawał się być w ogóle nieporuszony tym wszystkim co się
wydarzyło. Z zamyślenia wyrwało ją szturchnięcie w ramię. Spojrzała na Freda
oskarżycielskim wzrokiem.
– Stop przemocy! –
burknęła, udając obrażoną.
Ponownie uderzył ją w ramię.
– To za to, że mnie nie słuchasz. Teraz
bardzo ważne jest byś się skupiła, a nie rozmyślała co zrobisz w łóżku z
Amansem.
Wyszczerzył się ukazując garnitur
śnieżnobiałych zębów. Twarz Hermiony ponownie zapłonęła purpurą, co sprawiło,
że uśmiech Freda jeszcze bardziej się powiększył.
– No już Wstydziochu, pora przejść do poważnych spraw – wskazał na
ścianę znajdującą się przed nimi. – Za tą ścianą znajduję się nasze
laboratorium. Wszyscy w tym domu wiedzą o tym, że je posiadamy, ale nikt nie
wie gdzie ono się znajduję, więc możesz czuć się wyróżniona tym, że czynię ci
ten zaszczyt i odsłaniam ci rąbka swojej najskrytszej tajemnicy.
Przyglądała mu się przez chwilę.
Wydawał się być naprawdę poważny i jakby…lekko zestresowany? Nie, to niemożliwe. Fred Weasley nie bywa
zestresowany.
– Okej, obiecuję nie zdradzać nikomu miejsca waszych eksperymentów…no
chyba, że mi podpadniecie.
Fred szybkim ruchem poczochrał
jej włosy.
– Ja tutaj otwieram się przed tobą, a ty jak mi się odwdzięczasz?! –
spojrzał na nią robiąc minę z cyklu smutny szczeniaczek. – Koniec gadania,
wchodzimy.
Ponownie złapał ją za rękę i nim
zdążyła jakkolwiek zareagować – wciągnął ją w ścianę. Przez chwilę miała
wrażenie, że jest na King Cross. Musiała przyznać, że bliźniacy nieźle to sobie
wymyślili. Rozejrzała się dookoła, przyglądając się ceglanym ścianom, które
pokrywały jakieś kartki i różnego rodzaju fiolki. Na wprost wejścia stała
sterta garnków i kociołków różnej wielkości, a obok nich drewniane skrzynie
ozdobione złotymi literami. Hermiona stała tak, przyglądając się wszystkiemu z otwartymi
ustami. Nie mogła wyjść z podziwu jaki kawał roboty musieli odwalić by to
przygotować. Po raz pierwszy, dotarło do niej jak wiele serca w te wynalazki
wkładają. Zawsze myślała, że to dla nich zabawa. Kolejny wymysł do wkurzania
innych, ale teraz zrozumiała, że było zupełnie inaczej. Oni rzeczywiście
wiązali z tym swoją przyszłość i musiała przyznać, że jeśli dalej utrzymają ten
poziom na którym są, to mogą osiągnąć sukces.
Fred przysiadł na jednej ze skrzyń, obserwując ją z malującym się na twarzy półuśmiechem. Nie chciał się zdradzić, ale tak naprawdę obawiał się jej reakcji. Liczył się z jej zdaniem, więc jej opina była dla niego bardzo ważna. Patrząc teraz na jej reakcji, doszedł jednak do wniosku, że niepotrzebnie panikował, bo zachwyt wręcz malował się na twarzy młodszej Gryfonki.
Fred przysiadł na jednej ze skrzyń, obserwując ją z malującym się na twarzy półuśmiechem. Nie chciał się zdradzić, ale tak naprawdę obawiał się jej reakcji. Liczył się z jej zdaniem, więc jej opina była dla niego bardzo ważna. Patrząc teraz na jej reakcji, doszedł jednak do wniosku, że niepotrzebnie panikował, bo zachwyt wręcz malował się na twarzy młodszej Gryfonki.
– I co o tym sądzisz? – zapytał, chociaż znał już odpowiedź.
– To…wszystko tutaj jest takie magiczne…i…ja nie wiem co powinnam
powiedzieć…będąc tutaj czuję się magię, taką prawdziwą namacalną… – spojrzała
mu w oczy, a gdy ich spojrzenia się zderzyło można było wręcz poczuć przez chwilę przeskakujące w powietrzu iskierki.
– Fred, wy jesteście geniuszami!
Z jej twarzy można było bez
problemu odczytać jak bardzo jest rozemocjonowana. Zarumienione policzki i
mglisty wzrok przeskakujący po wszystkich rzeczach znajdujących się w
pomieszczeniu. To wszystko działało na nią prawie tak jak książki. Upajało ją.
Fred podniósł się i wyciągnął coś z kufra na którym siedział, a następnie
podszedł do niej i położył jej to coś na dłoni, po czym delikatnie zacisnął ją.
Poczuła przyjemne pulsujące ciepło. Otworzyła pięść, a na środku swojej ręki
zobaczyła szklaną róże, mieniącą się różnymi kolorami. Teraz już wiedziała czym
były te mrugające światełka, które ujrzała gdy szukała Freda. Przez chwilę nie
mogła oderwać wzroku od kwiatu. Przy każdej zmianie barwy wydawało się jakby w
środku szklanego kwiatka wyrastał kolejny, nowy kwiat w innym kolorze. Gdy w
końcu jej się udało oderwać od hipnotyzującego wynalazku, uniosła wzrok, a jej
twarz spotkała się z twarzą stojącego przed nią Freda. Dzieliło ich zaledwie
kilka centymetrów. Pomieszczenie, które do tej pory pogrążone było w półmroku,
tonęło teraz w kakofonii barw, rozświetlają ich twarze różnymi kolorami.
Przygryzła wargę, co zdradziło jej podenerwowanie. Nie wiedziała jak powinna
się zachować, co powinna zrobić. W tak wielu dziedzinach był obeznana,
wiedziała jak wyjść z opresji, przechytrzyć czarnoksiężnika, napisać esej z
eliksirów, ale w relacjach damsko-męskich stawał się zagubiona jak małe dziecko
w hipermarkecie. Czuła się słaba, a nienawidziła uczucia słabości. Ciepły
oddech Freda otulał jej twarz. On też wydawał się niepewny swoich poczynań.
Dopiero teraz zauważyła, że jego dłonie drżą. Nie mogła się powstrzymać, wolną ręką
ujęła jego drżącą dłoń.
– Denerwujesz się? – zapytała, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że
szepczę.
– Nie – odpowiedział, ale jego głos wydawał się łamać. – Czym miałbym
się denerwować?
– Nie wiem, – spojrzała na jego dłoń, zamkniętą w jej i lekko się
uśmiechnęła – ale twoje dłonie drżą.
Przeniósł wzrok w to samo miejsce
co ona. Próbował nad tym zapanować, ale nic nie mógł poradzić. Jego własne
ciało go zdradziło.
– No dobra, skłamałem. Trochę się stresuję.
Przeniosła wzrok z jego rąk na
twarz i zatopiła się w karmelowych oczach. Po raz kolejny miała wrażenie, że je
doskonale zna, pamięta każdy ich szczegół.
– Czym?
– Po raz pierwszy jest tutaj ze mną ktoś inny niż George, nigdy
wcześniej nikomu nie pokazywałem tego miejsca i nie wiedziałem jak zareagujesz.
Uśmiechnęła się i wypuściła jego
rękę. Odsunęła się kawałek, a Fred poczuł jak każda komórka jego ciała krzyczy
by znów podeszła bliżej, by znów go dotknęła.
– To, – pokazała dłonią na znajdujące się na ścianie receptury – jest
najbardziej niezwykła rzecz jaką dane było mi widzieć. Doceniam waszą pracę
jeśli tylko będę w stanie pomóc to pomogę wam.
Fred podszedł do niej i
przyciągnął ją do swojej piersi, a ona objęła go w talii.
– Dziękuję Miona. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy.
A ty nawet nie wiesz jak wiele znaczysz…znaczy to dla mnie,
odpowiedział głosik w jej głowie.
***
Otworzyła
oczy i rozejrzała się dookoła. Drzewa nie wyglądały tak jak zwykle. To co ją
otaczało to nie był już las, a sad. Pełen kwitnących na różowo i biało drzew.
Zrobiła krok do przodu, ale natychmiast się zatrzymała. Spojrzała w dół. Jej
stopy tonęły w czymś puszystym i białym. Miała wrażenie, jakby stała na obłoku.
Ostrożnie postawiła kolejny krok, potem następny, aż wreszcie gdy upewniła się,
że nie zapadnie się w to pluszowe coś, ruszyła przed siebie. Tym razem nie
wiedziała gdzie go szukać. Zazwyczaj czekał na nią pod rozłożystym dębem na
środku polany, ale tym razem nigdzie nie było widać ani polany, ani dębu.
Delikatnie stąpała, co chwilę odsuwając ukwiecone gałęzie, by przetorować sobie
drogę. Słodki kwiatowy zapach łaskotał i drażnił jej nos. Powietrze wydawało
się wręcz przesiąknięte tą kwiatową wonią. Nim się zorientowała, sad skończył
się, a jej oczom ukazała się ogromna polana z rozłożystym drzewem pośrodku.
Uśmiech wypłynął na jej twarz. Ruszyła w stronę drzewa, a w każdym miejscu
gdzie stawiała stopę, wyrastały kwiaty. Nie mogła się temu nadziwić. Stawiała
jak najmniejsze kroki, by pokryć jak największą część łąki kwiatami. Weszła w
cień drzewa i od razu poczuła na swojej talii czyjeś ramiona. Zapach kwiatów
był niezwykle intensywny, jednak jego perfumy, tak dobrze jej znane i tak
bardzo przez nią uwielbiane, stłamsiły go. Oddychała pełną piersią by wchłonąć
go jak najwięcej. Delikatnie musnął ją w czubek głowy, sprawiając, że w miejscu
gdzie dotknęły ją jego usta, pod skórą poczuła delikatne, przyjemne mrowienie.
Przygryzła dolną wargę i oparła się o jego tors, wtulając twarz w jego szyję.
Zamknęła oczy, gdy jego dłoń ujęła jej podbródek. Przyciągnął jej twarz do
swojej i przycisnął swoje wargi do jej. Delikatnie naparł językiem na jej usta,
jakby prosząc o pozwolenie na pogłębienie pocałunku. Uchyliła wargi. Ich usta
tak idealnie do siebie pasowały, jakby były stworzone do całowania się
wzajemnie. Gdy oderwał się w końcu od jej malinowych warg, przygarnął ją do
siebie i jeszcze ciaśniej otoczył ramionami.
– Tak bardzo za tobą tęskniłem… – wyszeptał.
– Ja za tobą też – splotła swoje palce z jego. – Dlaczego tak długo się
nie odzywałeś?
Westchnął.
– Po raz pierwszy udało mi się uzyskać tak dużą władzę nad moją młodszą
wersją. Nie mogłem zerwać tej więzi, bo gdybym to zrobił, wszystko nasze
starania poszły by na marne.
– Rozumiem, ale…teraz tu jesteś… czy to znaczy, że…że twoja więź z
młodszym Fredem jest zerwana?
– Nie, całe szczęście nie. Po prostu nie jest aż tak silna w tym
momencie, ale nadal jest.
Skinęła głową, wodząc dłonią po
jego przedramieniu.
– Freddie…
– Hmm?
– Wiem, że nie mogę na ciebie patrzeć, ale jeśli zamknę oczy to…mogę się
do ciebie przytulić?
Nie widziała jego twarzy, ale
mogła przysiąc, że uśmiechał się. Oczami wyobraźni mogła zobaczyć jego
zawadiacki uśmiech i przeskakujące w oczach iskierki.
– A obiecasz, że nie będziesz podglądać?
– Obiecuję.
– Dobrze – wyszeptał wprost do jej ucha. –
Zamknij oczy.
Posłusznie wykonała jego
polecenie. Po chwili, która wydawała jej się wiecznością, poczuła, że Fred
obraca ją w swoją stronę, jego ciepły oddech omiótł jej twarz. Czuła, że jej
serce przyspiesza z każdą kolejną sekundą. Fred ujął jej dłonie w swoje i
położył na swojej talii. Od razu przylgnęła do niego, chowając twarz w zagłębieniu
obojczyka. Fred przycisnął ją do siebie, delikatnie się kołysząc. Chłonęła jego
zapach, miękkość jego skóry, ciepło jego ciała…
– Widziałaś jak tu dzisiaj pięknie? – spytał po dłuższym milczeniu.
– Widziałam, ale nie wiem dlaczego? Coś się zmieniło?
– Tak – wyszeptał, gładząc dłonią jej plecy. – Zrobiliśmy postęp w
relacjach naszych młodszych wersji, więc to wszystko tutaj zaczyna się również
zmieniać. Drzewa dostały kwiatów, zaczęły kwitnąć, bo uczucie między naszymi
kopiami zaczęło się rozwijać.
– To…najlepsza wiadomość jaką mogłam usłyszeć! Już nie mogę się doczekać
momentu w którym będziemy znów razem, tak prawdziwie, ty i ja. Znowu razem…
– Ja też skarbie, ja też…
Coś błysnęło. Mimo zamkniętych
oczu, Hermiona widziała jakiś rozbłysk. Ramiona Freda napięły się, nadal ją
otulając.
–Wzywają mnie…
– Nieee, zostań tutaj jeszcze. Zostań ze mną.
– Chciałbym skarbie, ale to jeszcze nie teraz. Musisz być cierpliwa.
Cmoknął ją przelotnie w czoło i
zniknął, a wszystko dookoła pochłonęłam ciemność.
***
Obudził ją zapach jajecznicy, brutalnie przypominający jej żołądkowi o tym, że dawno nic nie jadła. Usiadła na łóżku, próbując się rozbudzić. Przed oczami cały czas majaczyły jej jakieś dziwne rzeczy, a intensywny zapach kwiatów drażnił jej zmysł węchu. Kilka razy przeciągnęła się i ziewnęła, próbując odgonić od siebie resztki snu. Gdy w końcu jej się to udało, wyciągnęła z torby pierwsze lepsze ubrania i poszła do łazienki. Jej brzuch zaczął dopominać się o jedzenie głośnym poburkiwaniem. Po dziesięciu minutach wyszła z łazienki, ubrana w bordowe rurki i czarną koszulkę z dekoltem w serek. Zeszła do kuchni, gdzie krzątała się już pani Weasley. Gdy tylko kobieta zauważyła Granger, uśmiechnęła się i wyciągnęła w jej stronę ręce.
– Chodź tutaj kochanieńka, niech no cię wyściskam!
Hermiona posłusznie podeszła i
pozwoliła się obściskiwać i obcałowywać Molly. Podziwiała tę kobietę, nie
wiedziała skąd w niej tak duże pokłady energii i miłości.
– Odwaliłaś kawał dobrej roboty, wszystko tutaj wręcz lśni, a moi
synowie są niezwykle grzeczni. Nie wiem co im zrobiłaś, ale rób im to częściej.
Obie kobiety roześmiały się.
Hermiona usiadła za stołem, czują że w jej ustach zbiera się nadmiar śliny na
sam widok jeszcze parującej, pachnącej jajecznicy z szynką i pomidorem.
Gdy kończyła jeść, w kuchni pojawili się bliźniacy. Jak zwykle żwawo dyskutowali i śmiali się.
Gdy kończyła jeść, w kuchni pojawili się bliźniacy. Jak zwykle żwawo dyskutowali i śmiali się.
– Cześć i czołem! – rzucił George, siadając obok Gryfonki. – Smacznego
Hermiono…oby ci w cycki poszło.
Palnęła go w ramię, a ten
wybuchnął gromkim śmiechem, który udzielił się też Hermionie. Była dzisiaj w
naprawdę świetnym nastroju, więc docinki George’a nie robiły na niej wrażenia.
Fred obszedł stół i usiadł po drugiej stronie dziewczyny.
– Mamuś, oznajmiam ci, że od dzisiaj za każdym razem, gdy będziesz
gdzieś wyjeżdżała, chcę żeby Hermiona była naszą opiekunką.
Wyszczerzył się, na co Molly
pokręciła głową.
– Hermiono, prawdziwa cudotwórczyni z ciebie.
– Ma się ten talent – odpowiedziała Granger, śmiejąc się, po czym wstała
od stołu.
– Dziękuję za pyszne śniadanie pani Weasley, na mnie już pora. Rodzice
pewnie i tak już się niecierpliwią, lada dzień wyjazd do Francji, a ja nawet
jeszcze się nie spakowałam.
Molly wyściskała ją ponownie,
dziękując jej po raz setny, a Fred w geście gentelmeństwa zniósł jej torbę z
góry. Stary kalosz stojący przed domem rozbłysnął niebieskim światłem. Hermiona
wyściskała wszystkich po kolei, a gdy doszła do Freda, uśmiech na jej twarzy
przybrał rozmiary dojrzałego banana.
– Powodzenia w eksperymentowaniu, geniuszu.
– Udanego wyjazdu, Mionka.
Przytuliła się do niego, czując
jak każda komórka jej ciała na chwilę eksploduję różnorodnymi emocjami.
Obróciła się na pięcie, złapała swoją torbę a drugą ręką kalosza, a ziemia
osunęła się spod jej stóp.
***
Rodzice byli jeszcze w pracy. Weszła do
domu drzwiami tarasowymi i ruszyła prosto do swojego pokoju. Przed drzwiami
powitał ją Krzywołap, leniwie ocierając się o jej kostki. Pogłaskała go i
otworzyła drzwi. Torba wypadła jej z rąk na widok niespodziewanego gościa
rozłożonego na jej łóżku.
– Co ty tu robisz? Jaak…jak ty wszedłeś do mojego pokoju?
Cudowny! Ale... Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Laboratorium, własne laboratorium Fred'a i George'a! Było świetne! Oczami mojej wyobraźni wszystko widziałam i byłam zachwycona! 'Spotkanie' Fred'a i Miony na polanie jak zwykle świetne! Freddie jak zwykle najlepszy na świecie! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńMaddie Higgs
Maddie<3 Cieszę się,że udało Ci się to wszystko zwizualizować. Pisząc rozdział sama sobie wyobrażałam jak to by było być w ich laboratorium*,*
UsuńKolejny rozdział na pewno pojawi się do końca tego tygodnia, także wypatrujcie
~Marta Weaslew'w
Twoje Fremione jest definitywnie najlepsze w polskim internecie *.* kocham je całym serduszkiem, tak bardzo bardzo bardzo <3
OdpowiedzUsuńWczesniejsze było świetne, bawet nie wiesz, jaka byłam szczęśliwa, że Fred przeżył.
Z kolei takiego pinysłu jak to jeszcze nie sidziałam, jestem niesamowicie zaskoczona, a co za tym idzie, zauroczona.
Co do rozdziału:
*.*
Wiecej nie jestem w stanie powiedziec XD
Jest cudny. I ta świecąca róża *.*
Chce taką *.*
Czekam z utęsknieniem na następny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny
Ascella Black
Jejku, strasznie się cieszę, że tak uważasz. To najlepsza pochwała jaką może dostać autor!<3
UsuńJuż nie będę Was trzymać w niepewności. Nowy rozdział pojawi się na pewno do końca tygodnia!
Buziaki
~Marta Weasley
O matko tyle czekalam na rozdzial i w końcu się doczekalam! <3 jak zwykle cudowny, wzbudzasz we mnie swoimi rozdziałami takie emocje, ze aż brakuje mi slow :D i jak moglas skończyć w takim momencie :( ciekawość mnie zzera kto tam jest! Nie bede Cie popedzac w pisaniu ale czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, ze się spodobało! Następny rozdział pojawi się na pewno do końca tygodnia, więc już niedługo wszytko się okaże :D
UsuńBuziaki
~Marta Weasley
"– Koniec gadania, wchodzimy." ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń"oby ci w cycki poszło." e tam, Fred i tak ją kocha :3
Błagam, powiedzcie mi że Amans nie włamał się do jej pokoju -_-
Komentarz: jest
Następny rozdział: czekam :D
Kochana, popsułaś mi się! Ostatnio zebrało mnie na sentymenty, weszłam na Kanarkową Kremówke, czytałam sobie i czytałam i wiesz co Ci powiem? Wszystkie Twoje komentarze sprawiały, że miałam ogromnego banana na twarzy:D a tu taki krótki komentarz, no wiesz Ty co :P
UsuńNie będę Was już dłużej trzymała w niepewności, nowy rozdział pojawi się do końca tygodnia!
~Marta Weasley
tylko nie Amans, błagam... :p
OdpowiedzUsuńszklana róża <3 marznie :D
rozdział świetny, nie zauważyłam błędów, logicznie trzyma się poprzednich rozdziałów :)
oby tak dalej i mam nadzieję, że niedługo kolejny rozdział ;)
Bardzo się cieszę, że się podoba :D Musiałam Wam zbudować trochę napięcia, ale spokojnie - do końca tygodnia na pewno będzie kolejny rozdział!
UsuńBuziaki
~Marta Weasley
Cudowny rozdział! Już tam mógłby być Amans tylko nie Draco! A najlepiej jakby tam był Fred! A może to będzie Angelina? AAA! Chcę już wiedzieć! Dużo weny! :*
OdpowiedzUsuńHaha Draco? Hmm o nim nie pomyślałam, A to nie jest zła idea...:P Spokojnie moja droga, do końca tygodnia na pewno będzie nowy rozdział!:D
Usuń~Marta Weasley
Genialny rozdział😉 Fred zabrał Hermionę do laboratorium...to takie romantyczne😉 Jak ty mogłaś tak przez ać w takim momencie toż to najgorsza tortura czekać miecierpliwie na ciąg dalszy. Dużo weny😉😃
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki. Cieszę się, że rozdział się podobał, nie będę Was już długo w niecierpliwości trzymać - do końca tygodnia na pewno pojawi się nowy rozdział;)
UsuńBuziaki
~Marta Weasley
Rozdział jest genialny, świetny itp.
OdpowiedzUsuńTo,że Fred pokazał Hermionie laboratorium było takie urocze...
i jeszcze ta szklana róża <3
Kto jest w jej pokoju i dlaczego przerwałaś w takim momencie?
Ja Cię chyba za to uduszę ;)
Czekam na kolejny rozdział i weny! ^^
~gwiazdeczka
Haha wszyscy mnie chcą udusić:p Jak mnie udusicie to się nie dowiecie kto jest w pokoju, także spokojnie do końca tego tygodnia na pewno pojawi się nowy rozdział;)
UsuńDziękuję za komentarz
Buziaki
~Marta Weasley
Ale super! Po paru tygodniach wchodzę na bloga, a tam nowe rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPrzerwać w takim momencie powinno być karalne :P
a tak na poważnie to świetny rozdział
~loony
Cieszę się, że się spodobało:D do końca tygodnia na pewno pojawi się nowy rozdział, także spokojnie - już niedługo się okaże kim jest ten tajemniczy ktoś:P
UsuńDziękuję za komentarz i do przeczytania!
~Marta Weasley
BOŻE MARTAAA
OdpowiedzUsuńTy chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać:'))
ten cały rozdział jest takie piękny i sliczny, że aż nie wiem co powiedzieć
rozwijasz się coraz bardziej i każdy nowy rozdział przebija poprzedni!
opis laboratorium był przecudowny a spotkanie starszych wersji naszych gołąbków było takie urokliwe, no kocham
tak króciutko trochę, bo lecę do nast. rozdziału:))
~Kate
http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
to jest boskie ❤️❤️❤️ ale dla czego nie pieszesz dalej ? Ja zawsze czytam ale nigdy nie chce mi się pisać... No i tak zaglądam tu codziennie a ty już z ponad 4 miesiące nic :/ Proszę odpisz coś...
OdpowiedzUsuń