Chłopak gwałtownie zaczerpnął
powietrza i podniósł się do pozycji półleżącej. Jego twarz znajdowała się kilka
milimetrów od twarzy Hermiony, a ich dłonie nadal były splecione. Otworzył oczy
i widząc przed sobą dziewczynę wydawał się bardzo zdziwiony. Przymrużył oczy,
lekko się od niej odsuwając, a potem ponownie przysuwając, jakby nie był pewny
czy jest ona prawdziwa czy tylko mu się śni. W końcu uniósł wolną dłoń i palcem
wskazującym dotknął jej czoła. Dziewczyna była tak zdziwiona jego zachowaniem,
że zamarła w bezruchu przyglądając się jego poczynaniom. Fred rozmasował sobie
kark i dalej się jej przyglądając, powiedział:
– Niee, to
niemożliwe. Nie jestem aż tak nawalony, żeby fantazjować o Hermionie Granger!
Gryfonka poczuła jak w jej serce wbija się milion małych
szpileczek. Owszem, nie należała do najpiękniejszych dziewczyn, które swoim
wyglądem powalają na kolana, a samo przebywanie w ich obecności jest ogromnym zaszczytem,
ale nie była też brzydka do tego stopni, żeby mężczyźni mogli fantazjować o
niej tylko po pijaku. Słowa Freda głęboko ugodziły w jej godność. Wyrwała swoją
dłoń z jego i z sztucznym uśmiechem na twarzy, powiedziała:
– Spokojnie Fredzie
Weasley'u, nie jesteś aż tak pijany. Jestem prawdziwą Hermioną, a ty nie jesteś
aż tak zdesperowany żeby o mnie fantazjować. Zresztą tylko to ci pozostaje, bo
nigdy, ale to NIGDY nie pozwoliłabym ci się dotknąć, nawet gdybyś był ostatnim
mężczyzną na świecie!
Obróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. Jak zwykle
z dumą, zachowując honor – jak na nią przystało. Fredowi zajęło chwilę
zrozumienie tego co przed chwilą zrobił. Alkohol zaćmił mu umysł, jednak w
końcu do niego dotarło jak bardzo uraził dziewczynę. Szybkim ruchem podniósł
się z kanapy, jednak nogi odmówiły mu posłuszeństwa i runął jak długi na
podłogę, zdzierając sobie przy tym brodę o kant stołu i uderzając głową o jego
nóżkę. Hermiona słysząc hałas dochodzący z pomieszczenia postanowiła zawrócić i
podejrzeć co się dzieję - w końcu nie chciała mieć tego idioty na sumieniu.
Zeszła kilka stopni, po czym dyskretnie zajrzała do środka. Jej oczom ukazał się
widok nieprzytomnego Freda leżącego na podłodze ze strużkami krwi spływającymi
po jego twarzy. Przerażona rzuciła się w jego stronę, zapominając o wszystkich
żalach. Był za ciężki by była w stanie przenieść go do Skrzydła Szpitalnego,
więc pognała tam najszybciej jak potrafiła by sprowadzić pomoc. Co prawda
mogłaby sama uleczyć ranę, ale bała się że Fred może mieć wstrząśnienie mózgu
czy coś w tym stylu, a nie chciała być winna uszkodzenie resztek myślącej
części jego ciała. Kobieta przyszła do Pokoju Wspólnego z magicznymi noszami i
zabrała rannego chłopaka. Spytała się Gryfonki czy chcę iść z nimi do Skrzydła,
ale ona odmówiła.
Wróciła
do dormitorium. Otworzyła drzwi szafy, na których wisiało duże lustro.
Kasztanowe loki otulały jej twarz, nadając jej łagodności. Brązowe, bystre oczy
i delikatny dziewczęcy uśmiech dodawał jej uroku. Nigdy nie czuła się brzydka,
dlatego słowa Freda tym bardziej ją zabolały. Przeniosła wzrok ze swojej twarzy
na ubrania. Czerwone jeansy i kremowy,
trochę rozciągnięty sweter nie miały żadnego wyrazu. Nie podkreślały jej
atutów, ani nie wyróżniały z tłumu. Chyba Ginny miała rację, mówiąc jej że
problemem nie jest to, że jest zbyt inteligentna, a to że zbyt małą wagę
przywiązuję do swojego wyglądu. Jak to dokładnie określiła Ruda – ,,Facet lubi
mieć przy sobie kobietę, którą może się pochwalić, a ty najchętniej poszłabyś
na spotkanie z jego rodzicami w tym starym swetrze”. Tak, stanowczo miała
rację. Powinna wybrać się na zakupy w te wakacje. Nie chciała się całkowicie
zmieniać, ale kilka bardziej kobiecych ciuszków chyba jeszcze nikomu nie
zaszkodziło. Mama zapewne bardzo się ucieszy, że córka w końcu da jej się
wyciągnąć na zakupy, pierwszy raz od wielu lat. Jednak jutro czekało ją kolejne
spotkanie z Krumem, a ona nie miała nic ciekawego na tę okazję. Tym razem
koszula taty nie wchodziła już w grę. Chciała jutro wyglądać wyjątkowo ładnie,
by utrzeć Fredowi nosa. Jednocześnie dzisiejsza sytuacja utwierdziła ją w
swoich postanowieniach. Miała zamiar zaprzestać swojego śledztwa i stłumić w
sobie te wszystkie dziwne reakcje, które miotają nią gdy tylko zobaczy Freda.
Nie miała zamiaru dłużej zaprzątać sobie głowy takim kimś jak on…
***
– Stój! – krzyknęła
za oddalającym się chłopakiem. – Chyba jeszcze nie wszystko sobie wyjaśniliśmy!
Poczuła, że jej usta się poruszają, ale nie słyszała słów
które z nich wyszły. Chyba wykrzyczała jego imię, bo w końcu zareagował.
Obrócił się i podszedł do niej. Wiatr rozwiewał mu włosy, a on nawet nie próbował
ich ujarzmić. Stał tam wpatrując się w nią wyczekująco.
– Słucham? Masz mi
do powiedzenia coś jeszcze oprócz tego, że lada dzień zwijasz manatki i znikasz
z Potter’em? Moja kobieta chcę zbawiać świat kosztem swojego życia, a ja mam
się na to dobrowolnie zgodzić i jeszcze cieszyć się z tego, że w ogóle raczyła
mnie o tym poinformować? Okej, skoro tego chcesz to proszę bardzo! Dzięki ci o
łaskawa Hermiono, że tydzień przed swoją ‘’wycieczką” postanowiłaś mi o niej
powiedzieć! Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę…
Był naprawdę wściekły. W jego oczach Hermiona nigdy
wcześniej nie widziała takiego smutku i takiej złości jednocześnie. Chciała się
do niego przytulić, pocałować go… Chciała, żeby powiedział jej po prostu, że
wszystko będzie dobrze, ale wiedziała że nie może tego od niego wymagać. Miał
prawo być na nią zły. Miał prawo jej nienawidzić. Spuściła głowę, czując jak
serce w jej piersi nerwowo się rzuca, niczym dzikie zwierzę zamknięte w za
ciasnej klatce. Kilka łez spłynęło po
jej twarzy.
– Masz rację. To
wszystko nie ma sensu. Powinieneś związać się z kimś kto będzie mógł z tobą
być. Zrozumiem jeśli znajdziesz sobie jakąś inną kobietę, która wybierze
ciebie, a nie zbawianie świata, bo ja tak nie potrafię Freddie. Wybacz mi.
Możesz odejść, naprawdę…
Wierzchem dłoni starła łzy z policzków, starając się na
niego nie patrzeć. Nie chciała widzieć jak odchodzi. Wiedziała, że musi mu na
to pozwolić, ale wiedziała też, że to złamie jej serce. Gdy w końcu znalazła siłę
by spojrzeć w jego stronę, zobaczyła że nadal stoi na swoim miejscu. Nie ruszył
się nawet na krok. Ich spojrzenia zderzyły się, a on lekko się uśmiechnął.
Objął ją ramieniem i pocałował czule w czoło, pozwalając by szlochając, wtuliła
się w jego tors.
– Nawet gdybym
chciał to nie potrafiłbym od ciebie odejść. Za bardzo cię kocham Hermiono Wea…
Obudziła się. Słońce wlewało się do dormitorium, a z Pokoju
Wspólnego dochodziły już odgłosy rozmów. Hermiona przetarła oczy i przeciągnęła
się, ziewając. Kolejna noc i kolejny pokręcony sen. Znowu ta sama sytuacja –
pamiętała cały sen, poza twarzą i imieniem chłopaka o którym śniła. To
zaczynało być dla Gryfonki już lekko irytujące. Za każdym razem, gdy się
budziła była pewna, że tym razem zapamiętała kim był tajemniczy nieznajomy, a okazywało
się, że w jej głowie zieję jedna, wielka dziura. Niechętnie wyczołgała się z
łóżka i rozejrzała po pomieszczeniu. Jej współlokatorki już nie spały. Parviat
odprawiała swój poranny rytuał, a Lavender jak zwykle okupowała łazienkę. No
właśnie jeśli już o łazience mowa, to Hermiona omal nie zapomniała co za cel
postawiła sobie na dzisiaj. Wzięła z fotela pierwszą lepszą bluzę i naciągnęła
ją na piżamę, by ukryć hasające po niej
wesoło, kucyki Pony. Szybkim krokiem pokonała korytarz i znalazła się przed
dormitorium znajdującym się na jego końcu. Cicho zapukała, a w drzwiach od razu
pojawiła się roześmiana Ginny.
– Hermiona! Wchodź
– odsunęła się by wpuścić dziewczynę do środka. – Coś się stało?
Starsza z Gryfonek usiadła na łóżku, bawiąc się frędzelkami
leżącego na nim koca.
– Noooo tak
właściwie to mam do ciebie sprawę...
Ruda przyglądała jej się pytająco, zachęcając do
kontynuowania.
– Dzisiaj spotykam
się z Wiktorem...
– O mamciu, masz
randkę z Wiktorem Krumem? Z tym WIKTOREM KRUMEM? – Ruda aż krzyknęła z
podekscytowania.
– Spokojnie Ginny,
tak właściwie to nie randka tylko przyjacielskie spotkanie, ale chciałabym
wyglądać ładnie, a moja szafa świeci pustkami.
Ginny rozpromieniła się słysząc słowa Granger. Podskoczyła
z radością klaszcząc w dłonie.
– O Hermiono, nawet
nie wiesz jak długo na to czekałam! W końcu nadeszła ta wiekopomna chwila!
Podbiegła do szafy i zaczęła lustrować jej zawartość.
Mamrotała coś pod nosem, ale Hermiona nie rozumiała co. W końcu jednak stanęła
przed nią z naręczem ubrań.
– Do łazienki
marsz, panno Granger!
Hermiona posłusznie wykonała polecenie. Weszła do
pomieszczenia i przymierzała po kolei wszystko co Ginny jej dawała. Miała
wrażenie, że wszystko co dostawała od najmłodszej z Weasleyów było zbyt kuse i
zbyt obcisłe, ale cóż – taka moda. Hermiona wyszła z pomieszczenia w
przedostatnim zestawie i szczęka Ginny dosłownie znalazła się na podłodze.
– Tak! –
wykrzyknęła z ekscytacją w głosie. – Wyglądasz w tym perfekcyjnie! Wiktor, a
zresztą co ja gadam! Cała męska część Hogwartu będzie piszczeć z wrażenie.
Właściwie to nie! Niee, facetom nie wypada piszczeć, więc cała męska część
Hogwartu będzie się ślinić na twój widok!
Gadała jak najęta, wpędzając Granger w coraz większe
zawstydzenie. Rzadko ktoś prawił jej
komplementy. Zarumieniła się lekko, ale musiał zgodzić się z Ginny. Sama nie
wiedziała, że jej ciało ma tak wiele atutów. Zawsze uważała, że nie ma co
podkreślać, a wystarczyło kilka bardziej kobiecych ubrań, by jej figura
zyskała. Ginerwa wepchnęła ją ponownie do łazienki i zajęła się tym razem jej
włosami. Uczesała je w roztrzepanego koka, a kilka pasm zostawiła luźno
zwisające. Makijaż opierał się tylko na błyszczyku i umalowanych rzęsach, ale i
tak robił piorunujące wrażenie w połączeniu ze strojem Gryfonki. Ginny była tak podekscytowana, że od razu
zaciągnęła Hermiona na dół do Wielkiej Sali. Przy wejściu jednak natknęli się
na Freda, który szybko do nich podbiegł.
–Hermiona!
Poczekaj, możemy porozmawiać? Chciałbym cię przeprosić za wczoraj i podziękować
ci…Ja… bardzo mi…
Gryfonka udała, że go nie
widzi. Ominęła go z uśmiechem na twarzy i podeszła wprost do stojącego w
drzwiach Wiktora, by przywitać się z nim. Wiedząc, że Fred ją obserwuje,
przytuliła chłopaka. Krum oczywiście zareagował równie entuzjastycznie i od
razu odwzajemnił uścisk. Weszli do Sali, nie zważając na idącego kawałek przed
nimi, czerwonego ze złości Weasley'a.
Jako, że był weekend, większość uczniów wyspana i
zadowolona z chwili wytchnienia, siedziała i pałaszowała przygotowane przez
Skrzaty smakołyki. Niektórzy mieli nadal na sobie piżamy, inni byli poowijani
kocami, a jeszcze inni (jak np. Lavender)
byli dopracowani pod każdym względem.
Hermiona zazwyczaj w takie poranki należała do części piżamolubnych. Na
początku nikt nie zwrócił uwagi na jej przemianę, ale z każdym kolejnym krokiem
wśród rzędów stołów rozlegały się coraz głośniejsze szepty. Czarne rajstopy
jeszcze bardziej wysmukliły jej nogi. Przylegająca do ciała sukienka w kolorze
wina, podkreślała pięknie zarysowaną talię dziewczyny, a szary kardigan
optycznie ją wydłużał. Jednym słowem, prezentowała się olśniewająco, więc nic
dziwnego, ze skupiła na sobie spojrzenia wszystkich obecnych. Usiadła
naprzeciwko swoich przyjaciół, a obok niej Ginny z bananem na twarzy, dumna ze
swojego ‘’dzieła”. Wszyscy zamilkli wpatrując się w nią ze zdziwieniem.
Pierwszy z osłupienia wyrwał się Harry.
– Hermiono, bardzo
ładnie dziś wyglądasz.
Uśmiechnęła się do niego w geście podziękowania. Wiedziała,
że osiągnęła swój cel. Mina Freda mówiła sama za siebie. 1:0 dla Hermiony.
***
Hermiona
na ostatnim spotkaniu obiecała Wiktorowi, że pokażę mu jakieś ciekawe miejsca w
Hogwarcie. Niby nic nadzwyczajnego, ale dla Granger w szkole nie było poza
biblioteką żadnych innych ciekawych miejsc. Nerwowo rozmyślała, gdzie mogłaby
zabrać Kruma, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Gdyby nie to, że pogoda
się popsuła, mogłaby zabrać go do ogrodu za szklarniami. O tej porze roku
wszystko tam się zieleni i pięknie kwitnie. Niestety pogoda była przeciwko niej
i od samego rana padał deszcz.
– Coś się stało Hermiono?
Harry przyglądał jej się uważnie z braterską troską w
oczach. Zawsze chciała mieć rodzeństwo, a dokładniej – starszego brata. Będąc
małą dziewczynką często wyobrażała sobie jak brat broni ją przed wszystkimi
złośliwymi dzieciakami i natrętnymi chłopcami, a potem wyobrażała sobie siebie
w nastoletniej wersji i kolegów swojego brata, precyzując – przystojnych
kolegów swojego brata, którzy uwielbiali by ją i jej towarzystwo (no i
oczywiście potajemnie się w niej podkochiwali). Stanowczo za wiele bajek
Disneya naoglądała się w dzieciństwie nasza Granger. Starszego brata jak nie
było tak i nie ma, ale nie ma też natrętnych chłopców, więc właściwie biedaczek
nawet gdyby był to i tak nie miałby nic do roboty. Hermiona uśmiechnęła się do
przyjaciela. Dobrze że przynajmniej dane jej było mieć takiego ‘’brata’’.
– Nie, nic się nie
dzieje, mam tylko taki mały dylemat. Właściwie to może ty będziesz w stanie
pomóc mi go rozwiązać – Harry skinął głową na znak by kontynuowała. – Obiecałam
Wiktorowi, że pokaże mu jakieś ciekawe miejsca w naszej szkole, jednak żadne
miejsce poza biblioteką nie przychodzi mi na myśl.
Harry roześmiał się co lekko zdziwiło Hermione. Poczuła jak
na jej policzki wpływa rumieniec.
– Nie sądzę by Krum
podzielał twoje zdanie i uznawał bibliotekę za ciekawą. W sumie mi też nie
przychodzi na myśl, żadne inne miejsce poza Pokojem Życzeń.
– Też o tym
myślałam, ale Pokój Życzeń jest zajęty prawie cały czas, więc to raczej mało prawdopodobne
by udało nam się do niego wejść – westchnęła.
– Ja tak właściwie
to też nie znam dobrze Hogwartu, mimo że jest dla mnie jak drugi dom to nie
zgłębiłem jeszcze zbyt wielu jego sekretów, ale wiem kto byłby nam w stanie
pomóc!
Obrócił się, przewieszając przez oparcie fotela i krzyknął
w stronę jednego z bardziej odizolowanych kątów pokoju, zanim Hermiona zdążyła
go powstrzymać. Harry miał to do siebie, że zawsze gdy chciał być pomocny to
tylko pogarszał sprawę. Tak było i tym razem. Już po chwili przy ich fotelach
pojawiły się dwie, roześmiane, rude postacie.
– Harry,
kochaneczku – zaczął George naśladując głos swojej matki.
– Coś blado wyglądasz,
zmizerniałeś ostatnio. Zaraz damy ci coś do jedzenia! – wtórował mu Fred, rzucając
w niego kilkoma cukierkami.
Harry nie mógł powstrzymać wpełzającego na jego twarz
uśmiechu, więc roześmiał się gromko dołączając do śmiejących się ze swojego żartu
bliźniaków, ale Hermiona nadal zachowała kamienną twarz. Czuła wręcz jak mrowią
ją mięśnie twarzy, jak w jej gardle ledwo zatrzymuje się tłumiony chichot,
jednak nie mogła przegrać walki z samą sobą – jest przecież Hermioną Granger, a Hermiona nigdy nie przegrywa.
– Słuchajcie
panowie, mam do was sprawę. A właściwie to nie
ja tylko Hermiona – bliźniacy odruchowo przenieśli wzrok na skuloną w
fotelu Gryfonkę, która do tej pory starała zlać się z tapicerką siedziska.
George uśmiechnął się do niej promiennie, jednak na twarzy Freda widać było
zmieszanie. Na ten widok Hermiona poczuła się dziwnie przybita, nie chciała by
czuł się niekomfortowo w jej obecności, przecież… Skarciła się w myślach i szybko
zapanowała nad swoimi uczuciami, zamieniając poczucie winy na satysfakcję.
Uśmiechnęła się do George’a.
– Tak, potrzebuje się
poradzić. Bo widzisz George – specjalnie zaakcentowała imię chłopaka – mam
dzisiaj randkę z Wiktorem i obiecałam pokazać mu jakieś ciekawe miejsca w
Hogwarcie, ale problem w tym, że ja żadnych takich miejsc nie znam, za to ty
znasz tę szkołę lepiej niż własną kieszeń, dlatego miałam nadzieję, że może
będziesz w stanie mi pomóc?
Poprawiła się w fotelu tak by znaleźć się bliżej chłopaka.
Nie wiedziała właściwie dlaczego to robi, ale chciała żeby Fred poczuł się tak
jak ona wczoraj – gorszy. Przyglądał jej się przez chwilę zdziwiony, aż w końcu
wydusił z siebie:
– Masz randkę z
Wiktorem, TYM Wiktorem? Z KRUMEM?
– Tak, z TYM
WIKTOREM. Coś w tym dziwnego? Przecież wiedziałeś, że się z nim spotykałam, bo
jakbyś nie pamiętał to niedawno przerwałeś jedną z naszych randek swoją drzemką
pod gołym niebem, a potem przerwałeś nam kolejną randkę swoim mizianiem się z
Ageliną…
2:0 dla Hermiony.
Na jej twarzy malował się teraz już naprawdę wyraźny wyraz triumfu. Fred
spuścił głowę by ukryć rumieńce. Co go obchodziło życie uczuciowe Hermiony i
dlaczego do cholery słysząc o jej randkach z Krumem poczuł nieprzyjemny ucisk w
okolicach klatki piersiowej, który w jego przypadku oznaczał tylko jedno, a
mianowicie zazdrość. Okej, Hermiona wyglądała dzisiaj naprawdę ładnie, ale przecież
zawsze uważał ją za ładną dziewczynę, dlatego kilka nowych fatałaszków nic nie
zmieniało, a jednak…
George nie rozumiejąc zachowania tych dwojga postanowił
interweniować.
– Dobrze, dobrze
moi drodzy, rozluźniamy atmosferę. Wdech, wydech i jak to mówi profesor
Flitwick, rozluźniamy przepony – uśmiechnął się porozumiewawczo do Harry’ego,
który było widać, że również zdziwiony był zaistniała sytuacją. – Jeśli chodzi
o twoje pytanie Hermiono to myślę, że nie ma co szukać na siłę jakiś miejsc,
najlepiej będzie jeśli zabierzesz go do Sali Grawitacji! Można mieć tam niezły
ubaw, tym bardziej jeśli ktoś lubi latać na miotle tak jak Krum.
– Sala Grawitacji?
– spojrzała na niego zdziwiona. Nigdy wcześniej nie słyszała o takim miejscu.
– Nic dziwnego, bo właściwie
to wie o niej tylko kilka osób. – Wziął od Harry’ego mapę i wskazał Gryfonce
miejsce w którym owo pomieszczenie się znajduje. – Nazwa to tak naprawdę
zmyłka, bo ta sala jest pozbawiona grawitacji. Wchodzisz tam i hopsa, latasz.
To cos w stylu tych kabin w których przygotowują się kosmonauci.
– Łał, w życiu nie
pomyślałabym, że mamy tu coś takiego. Dzięki George! – zarzuciła chłopakowi ręce
na szyję, wychylając się nad oparcie fotela. Na jego twarzy namalowało się zdziwienie,
ale odwzajemnił uścisk.
– Zawsze do usług
młoda damo.
Panowie uśmiechnęli się do Harry’ego i już mieli wrócić do
swoich zajęć, gdy Fred obrócił się na pięcie i spoglądając wprost w oczy
Hermiony, powiedział:
– A później zabierz
go do Wieży Astronomicznej. Przy takiej pogodzie jest tam naprawdę pięknie.
– Czyli rozumiem,
że zawsze gdy pada to tam zaszywasz się ze swoimi panienkami? – odpowiedziała,
zanim zdążyła ugryźć się w język. Fred spojrzał na nią i uśmiechnął się, tak
rozbrajająco jak tylko on potrafił.
– Nie, nie zabrałem tam jeszcze żadnej dziewczyny, ale jeśli na którejś będzie mi naprawdę zależeć, to myślę że właśnie tam chciałbym spędzić z nią czas.
– Nie, nie zabrałem tam jeszcze żadnej dziewczyny, ale jeśli na którejś będzie mi naprawdę zależeć, to myślę że właśnie tam chciałbym spędzić z nią czas.
Obrócił się i odszedł za bratem. Hermiona wcisnęła się
głębiej w fotel, starając się ukryć przed przeszywającym wzrokiem Harry’ego.
Czasami zastanawiała się czy aby to nie Dumbledore jest jego ojcem, bo ich spojrzenie
były tak samo ciężkie do przetrzymania.
– Nie patrz tak na
mnie Harry! – wyszeptała. – Nie chcę teraz o tym rozmawiać…
Skinął głową i przeniósł spojrzenie w to samo miejsce co
Hermiona, na płonący wesoło w kominku ogień. Czuła się źle z tym jaka ostatnio
się stała i z tym, że sama siebie nie rozumie…
***
Rajuśku, tak bardzo Was przepraszam. Zawiodłam na całej linii. Po pierwsze rozdział miał być wczoraj, a jest dopiero dzisiaj. Po drugie miał być krótki, a treściwi, a wyszedł długi i bezsensowny. Po trzecie to wiem, że to czwarty rozdział, a tu nadal smuty i zero Fremione. Tak wiem, że znienawidzicie mnie za to, ale pisanie rozdziału z gorączką czasami psuje koncepcje. Mam nadzieje, że wybaczycie mi to. Obiecuję, że w następnym już dam coś ciekaszego, więcej akcji i w ogóle :c
Wybaczcie,w zamian czekam na 8 komentarzy, a nie 10, bo tym razem na tyle nie zasłużyłam :/
Rozdział postaram się dodać jak najszybciej, czyli w przeciągu tygodnie ;)
Rozdział postaram się dodać jak najszybciej, czyli w przeciągu tygodnie ;)
Pozdrawiam Was i ściskam Misiaki Wy moje
Marta Weasley
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzestań gadać, o tym jakże to głupie rozdziały! Są naprawdę świetne!
Hermiona chce zazdrości... Zaczynam się bać^^
W zasadzie to dobrze, że nie ma jeszcze typowego Fremione. Te sytuacje mnie rozwalają:")
Na coś ten Krum się w książce przydał. Jeszcze Ron z Fleur do pary xD
I przebłyski w snach... Ona mówiła ,,Freddie" przecież, ale z doświadczenia wiem, że ze snów się po godzinie nic nie pamięta, bo przerywane są w najlepszym momencie.
Wyobrażanie sobie zawstydzonego Freda dobrze mi wychodzi, bo powstrzymuję się od śmiechu (domownicy śpią...).
Życzę więc zdrowia, pomysłów i czasu!
Pozdrawiam! :)
Masz rację, trzeba się bać, bo Hermiona Granger nigdy się nie poddaje *uśmiecha się podejrzanie i zaciera łapki* :D
UsuńCiesze się, że nie chcecie mnie jeszcze zlinczować za brak takiego typowego Fremione jak na razie, bo lubię pisać te poboczne sytuacje. Wydaje mi się, że nadają takiej lekkości atmosferze, mam nadzieje, że też macie takie odczucia:P
Właśnie, co ja bym bez tego Kruma zrobiła. Oj przyda on mi się jeszcze, przyda...*znowu zaciera łapki z podejrzanym uśmiechem* xD
To Freddie też nie jest tam przypadkowo, ale ciiiii wszystko w swoim czasie ;)
Haha cieszę się, że udało Ci się to wyobrazić, bo ja sama też myśląc o tym jego zawstydzeniu nie mogłam pohamować uśmiechu :p
A siem żem rozpisała, takie są skutki jak człowiek w dzień śpi, a po nocach buszuje po internetach :D
Dziękuję, pomysły są więc jeszcze tylko wyzdrowieć i znaleźć czas ;D
Witam, po pierwsze wybaczam, bo gorączka to zło, które niszczy świat. Po drugie rozdział jest fajny 😊 Po trzecie, moim zdaniem to fajnie, że nie ma typowego Fremione, bo ja nie lubię historii, w których w trzecim się całują, w piątym idą do łóżka, a w dziesiątym biorą ślub. U Ciebie tego nie ma i jestem wdzięczna 😊
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na nexta
Pozdrawiam RosalieIris 😊
No to bardzo się cieszę, że się podoba :D
UsuńRozdział super, napisz coś jeszcze o tym, że fred jest zazdrosny o hermione ^^ życzę weny i czekam na rozdział :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Freddie nie raz jeszcze będzie miał powody do zazdrości :D
UsuńOh jejku je:) Rozdział bardzo fajnie Ci wyszedł, no super po prostu:)) jak ty tak dziewczyno piszesz z gorączką, to Cię podziwiam:) O matulu Fred jaki zazdrosny<3 te sceny pomiędzy nimi są genialne:') niby niezręczne, a jednak słodkie, że aż moje serducho podskakuje:)
OdpowiedzUsuńGeorge w twoim wykonaniu jest moim bogiem:') >3
Znowu ten Krum, no ja nie wierzę, trzyma się Hermiony jak kropelka:/ ale zaskoczyłaś mnie Salą Grawitacji, super pomysł! coś nowego hehe jestem ciekawa jak tam się akcja potoczy:)
Te riposty Hermiony i Freda:'))
No ogólnie bardzo fajniusi rozdzialik i cieszę się, że już go napisałaś:) a takie długie rozdziały są najlepsze:)
życzę weny i zdrowia, żeby ta gorączka Cię opuściła:)
~Kate
http://fremioneczytowogolemozliwe.blogspot.com/
+ jeszcze te sny, świetnie napisane! trzymasz czytelnika w ogromnej niepewności:) "Hermiono Wea..." -myślałam, ze mój uśmiech przekracza normy i chyba tak było:))
UsuńO moja kochana Kate <3 Cieszę się, że Ci się spodobało, bo ja sama miałam bardzo mieszane uczucia do rozdziału, ale skoro się podoba to bardzo dobrze :D
UsuńGeorge bogiem, a Fred nałogiem hah :p
Normy to Twój usmiech przekroczy, moja droga, gdy bliźniacy W. się rozkręcą !
ale z ciebie niszczycielka marzeń ;-; Ja tu czekam na kontynuację a okazuje się że zamiast wyniknąć czegoś romantycznego, wyszło awkward i teraz jest jeszcze gorzej między nimi T.T
OdpowiedzUsuń"Za bardzo cię kocham Hermiono Wea…" p-pobrali się >///< *nieokrzesane piski* (overreacting, wiem, ale no *q*)
Ja też chcę iść do sali grawitacji *.*
u, albo najlepiej żeby Fred poszedł z Hermioną do tej wieży astronomicznej <3
Ale żeś gif wybrała XDD
Widzę że w tym opku Hermiona też przyjaźni się z Ginny...w sumie zdziwiłabym się chyba gdyby to był ktoś inny :P
No to czekam na to co dalej :3
Jestem sadystką, tak wiem :P Już miało być tak romantico, a tu bum xD
UsuńKocham Twoje komentarze, zawsze mam po nich takie banana na ryjku <3
Świetny rozdział! Hermionka taka groźna ;) I to mi się podoba! :* Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobał rozdział i zapraszam do czytania, bo kolejny już się pojawił ;)
UsuńGood morning, good morning tu tu turututu!
OdpowiedzUsuńOczywiście muszę się pochwalić, że komentarz miałam napisany. Jakieś trzy dni temu. Oczywiście, żeby było ciekawiej..co się stało? No co się mogło stać? Hę? Hę? Hę? Usunęło mi, taaak! Cieszmy się radością i życiem, jak muminki! To już dwa razy z rzędu u Ciebie, dlatego jestem mocno wpieniona.
Och!
Przechodząc do rozdziału, to..pozwolę sobie coś zanucić:
-Czuję coś się święci.-George.
-Opętał ich zły duch.-Harry.
-Dam głowę, że w tym naszym trio, zostanie tylko dwóch.-George.
-Eee.-Harry
"..."
-Miłość rośnie w okół nas!-śpiewa brunetka.-W spokojnym Hogwaaarcie! Nareszcie Snape umył włoosy, czuję szaaapon!
-Jak mam jej wyznać prawdę.-Zgredek.-Jak wytłumaczyć mam kim Fred jest, co się stało-nie wiem. Co robić nie wiem saam!
-Jet głupi jak gumochłon. Lecz nie uwieżę, że nie łączy mnie z nim lub nie łączyło..coś więęęcej!
-Miłość rośnie wokół nas! W spokojnym Hoogwarcie! Nareszcie Snape umył włosy. Czuję szaaapon!-Fred i Hermiona.
ZASTRZEGAM SOBIE PRAWA AUTORSKIE (mam zamiar opublikować moją piękną pieśń u mnie)
Dobrze, koniec tych...dziwnych rzeczy. Jeszcze tylko wspomnę (jakbyś nie wiedziała), że jest to podpasowane pod piosenkę z Króla Lwa "Miłość rośnie w okół nas".
Ok, ok już:
Rozdział jest..hmm pomyślmy jaki może być?
a) Czudowny!
b) Wspaniały!
c) Genialny
[zakreśl poprawną odpowiedź]
Jak widzisz nawet autor tego zacnego testu wie, że wszystko co piszesz jest...fantastyczne. Jeszcze raz wspomnę, ach te twoje opisy! <3<3<3
Co za świnia z tego Freda! (dobrze, dobrze i tak go kocham) Musiało jej się przykro z robić o tu --> <3 w serduszku. Biedactwo. Lecz oczywiście, jak na Mionkę przystało pojechała mu bardzo dobrze! No, no, no..wystraszyłam się i to porządnie. Te strużki krwi...brr. Omnomomnom! Hermiono Weasley! oni mieli ślubek! Biała suknia, kwaiaty, ryż, kasza, grosiki, tańce, obrączki! <3 Wracając:
Jestem zadowolona. Hermiona pokazała pazurki. W sekrecie powiem Ci, że ta sukienka skradła moje serducho. W mojej wyobraźni była z takiego sztywnego materiału i delikatnie odstawała na biodrach. Nie była gadka, lecz miała delikatne wypustki. Boszs..Piękna! Hermiona musiała wyglądać w niej olśniewająco. Aaa..obrazek czerwonego ze złości Freda pozostanie na zawsze w mej pamięci. Ha! A...George. No tak. Bardzo dobrze się spisał, kochaniutki. Nie zdziwiłabym się gdyby potem Fred posłał mu mordercze spojrzenie. Buhahha-śmiech złoczyńcy. Co by było gdyby Fred "jakimś cudem" przeszkodził im (po raz kolejny) w randce? Ja bym tam była szczęśliwa :D
Co ty mi tu chrzanisz!
Rozdział nie jest bezsensowny-jest świetny! Wprowadza...co wprowadza? och nie umiem tego nazwać! Głupia Natalia (och, w sensie ja, Lestrange). Gorączka..nie wiem do jakiej grupy ludziów należysz. Ja podczas gorączki śpiewam i skaczę ( w miarę możliwości)
Powtarzam, że rozdział jest czuddny.
Lestrange
PS Przepraszam za wszystkie błędy i nieuporządkowany komentarz ( to chyba przez moją chorobę psychiczną) oraz za te irytujące dopiski w nawiasach.
Kasza >.< nie wiem co mnie naszło..
UsuńHhahahahahah jestes genialna <3 Wybacz, że to ja Cię muszę uświadamiać, ale...blogger Cię chyba nie lubi :P
UsuńMyślałam, że to ja mam fisia na punkcie Fremione, ale po przeczytaniu Twej cudownej piosnki zrozumiałam, że jednak nie jest ze mną jeszcze najgorzej ;D
Haha taaak, ta kasza jest trochę dziwna, ale co tam..musi być na bogato! *__*
Cieszę się, że Ci się podoba! Czekam na Twój komentarz pod nowym rozdziałem!
No i jestem! 4 dni po opublikowaniu rozdziału, ale jednak! Byłam dość zajęta i mam nadzieję, że zostanie mi wybaczona taka zniewaga :D
OdpowiedzUsuńOk, ok, a teraz o rozdziale:
JAK ON MOŻE CI SIĘ NIE PODOBAĆ? Z własnej autopsji wiem, że rozdziały które pisze się nam dość trudno i nie jesteśmy z nich usatysfakcjonowani, w większości przypadków są dla innych genialne, więc uwierz, lub nie, ale moim zdaniem ten rozdział jest naprawdę wspaniały :)
Pod koniec ostatniego rozdziału było tak słodko i uroczo i myślałam, że będzie też tak i w tym, ale mnie zaskoczyłaś. Fred naprawdę zachował się "nieładnie". W pełni rozumiem zachowanie Hermiony. No co, dziewczęca solidarność musi być! :D
Czy ty mi czytasz w myślach? Miałam na następny rozdział u mnie podobną koncepcję, względem sprzeczki Freda i Hermiony, ale chyba ją zmienię, bo jeszcze ktoś mnie oskarży o plagiat. Zresztą i tak nie byłam do końca zadowolona z mojej wizji tego zdarzenia. Znowu zbaczam z tematu ehhh...
To wspomnienie było niesamowite! To chyba moja ulubiona część rozdziału <3
Fajnie, że nie kreujesz tylko postaci Freda i Hermiony, a na przykład dodajesz do tej historii również Ginny czy Harry'ego, bo to dodaje realności całej historii.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Jestem ciekawa czy Hermiona weźmie Kruma do "Sali Grawitacji" :) I w ogóle jestem ciekawa wszystkiego :)
Pozdrawiam gorąco i życzę - jak to już na mnie przystało - inspiracji :)
~Astrum Confusa
fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com
Twa zniewaga zostaje Ci wybaczona hah xD
UsuńUff kamień z serca, ja nie jestem z niego do końca usatysfakcjonowana, więc bałam się, że Wam też do gurtu nie przypadnie, ale całe szczęście mam najlepszych czytelników ever <3
Popieram, my babki musimy trzymać się razem! I do tego kobieca telepatia co do rozdziału :P
Wspomnienia/sny jeszcze przez kilka rozdziałów się na pewno przewiną, więc będzie się działo!
Twoja inspiracja cały czas mnie ttrzyma i najchętniej nie wypuszczałabym laptopa z łapek! :D
Czytałam twojego poprzedniego bloga, a teraz czytam kolejnego. I jak zwykle mnie zadowalasz. Bardzo podoba mnie się pomysł jak i motyw opowiadania i z każdym rozdziałem czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńAch ta Hermiona taka niegrzeczna. ;3
Pozdrawiam!
MrsLogan The Door
Cieszę się, że zajrzałaś tutaj do mnie i jeszcze bardziej się cieszę z powodu tego, że Ci się spodobało :D
UsuńZapraszam na kolejny rozdział, bo właśnie się pojawił ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNominowałąm cię do "Harry Potter tag" :) Więcej na : http://fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com/2016/02/harry-potter-tag_32.html
OdpowiedzUsuń